Wiadomo nie od dziś, że kraje azjatyckie mają inne gusta niż reszta świata. Tyczy się to między innymi zamiłowania do słodkości – słodkości różowej, cukierkowej, aż do bólu. Niektórzy zawołają: o, zgrozo! Ale powiem Wam jedno: takiej zgrozy jeszcze nie widzieliście – zapraszam do Hello Kitty Cafe w Seulu.
Jak tylko usłyszałam, że jest takie miejsce w Seulu wiedziałam, że muszę tam pojechać. Przebywając dłuższy czas w Korei, ciężko nie wpaść w pułapkę słodkości. Jedni będą kręcić nosem, a my wyruszyliśmy na podbój różowego świata. Nie mogliśmy przegapić takiej okazji do wkroczenia w krainie cukierkowości bez ograniczeń z myślą, że… niejeden dorosły człowiek był w tym miejscu i strzelał sobie fotki na fejsa. I nikt nie napisał mu „ale z ciebie dzieciak!” A raczej „super!”
Hello Kitty Cafe
Adres: 28 Myeongdong 4-gil, Jung-gu, Seul, Korea Południowa
Kawiarenka znajduje się w dość niepozornej okolicy i gdyby nie różowa brama pewnie byśmy ją przegapili. Na szczęście różowość biła po oczach, więc szczęśliwie trafiliśmy do celu.
W środku znajdziemy trzy „części składowe”: na parterze i pierwszym piętrze możemy usiąść i wypić kawkę czy zjeść lody, na lewo od wejścia znajduje się sklepik z drobiazgami, a na pierwszym piętrze możemy sobie cyknąć fotkę w sypialni Hello Kitty (bez skojarzeń!).
Oczywiście wszystko jest w kolorze różowym z domieszką czerwieni. I wiecie co? Może na początku człowiek czuje się przytłoczony słodkością, ale po pewnym czasie (i kilku zdjęciach) dochodzi do wniosku, że jednak przyjemnie usiąść sobie w takim różowym fotelu i zjeść pyszne lody. Nie wspominając już o milionach możliwości jeśli chodzi o robienie selfie…
Nie obyło się bez degustacji : lody były bardzo dobre, czekolada podobno też (koleżanka zamawiała), deser z Oreo ujdzie, chociaż mogło być lepiej. Na drugim zdjęciu znajdziecie menu.
Jeśli chodzi o drobiazgi, które można nabyć w kawiarni… Cóż, samo słowo „drobiazgi”, to pewne niedopowiedzenie. Znajdziecie tu dosłownie wszystko ze słodką kotką: od talerzy, przez kubki, torby, koszulki po zegarki, foremki do babeczek i breloczki. Jak to zazwyczaj bywa, ceny powalają, ale chyba nikt nie spodziewał się czego innego.
Konkurs na najlepszą pamiątkę bezapelacyjnie wygrały maskotki w tradycyjnych strojach koreańskich. Szkoda, że kosztowały „miliony monet”.
Nasz dream team:
Z kawiarni Hello Kitty Cafe w Seulu zabraliśmy ze sobą słodkie wspomnienia i różowe zdjęcia, a także przekonanie, że jeszcze gdzieś na tym świecie są miejsca, które nie śniły się filozofom (a jeśli nawet się śniły, to i tak się nie przyznają). Jeżeli będziecie kiedyś w stolicy Korei Południowej, to warto się tu pofatygować – a nóż widelec złapiecie różowego bakcyla?
Znacie takie niecodzienne miejsca w Polsce?
Słodkiego życia,
Irmina
Ale słodko 😀 Córa już powoli wyrasta z Hello Kitty, ale te foteliki niczego sobie 😉 A manu jakie czytelne 😉 Skąd wiedziałaś, co wybrać?
Jestem anglistką, a tam drobnym maczkiem jest tłumaczenie na ang:)
No właśnie nie mogłam tego dojrzeć 😉
Jest, jest, maczkiem, ale jest:)
Nie znam takich miejsc….. i chyba nie chcę znać:-)
Haha, za późno- znasz ze zdjęć:) Ale jak to mówią, lepiej znać swojego „wroga”;)
Osobiście Hello Kitty mnie przeraża 🙂 I zapewne jest to właśnie ta zabawka, którą odmówiłabym swojej córce. Jednak przez ciekawość weszłabym do tej kawiarni.
Też uważam, że Hello Kitty jest trochę „creepy” i wcale się nie dziwie, że nie kupiłabyś jej swojej córce. Osobiście myślę, że to raczej coś dla osób, które mają mniej więcej ukształtowany światopogląd i potrafią do tego podejść z dystansem, nie na poważnie…