Wróciłam z wojaży, czas wrócić do gry. Nadrabiając zaległości blogowe przeglądam posty prawie wszystkich blogów, które na chwilę obecną obserwuję. Z okazji zbliżającego się dnia matki blogosfera obfituje w posty typu “prezenty na dzień matki”, “co sprezentować mamie” etc. Przeglądam i przeglądam, i trochę się gubię. Mam wrażenie, że wzorcowa rodzicielka powinna:
a) kochać dostawać pierdyliard perfum nieznanych, ale za to bardzo drogich marek
b) wielbić kosmetyki jak rasowa youtuberka kosmetyczna
c) regularnie odwiedzać spa i prężyć się w takowym jak kotka w słońcu.
Nie zrozumcie mnie źle, ale… gdzie można takie mamy spotkać? Bo do tej pory poznałam może dwie, które codziennie się malują, układają misternie włosy, zakładają ciuchy od jakichś tam projektantów i spryskują się drogimi perfumami. I oczywiście chodzą do spa.
Reszta mam (które znam) woli dłużej pospać niż stać przed lustrem pół godziny, i założyć coś wygodnego, a wizyta w spa? “Może kiedyś”. Nie bawią się w podkłady, róże, bronzery, rozświetlacze itd. Zresztą, nie potrzebują tego. Nie chodzą godzinami po sklepach w poszukiwaniu bluzki idealnej, bo wolą w tym czasie walnąć się na kanapę i przeczytać dobrą książkę.
Mimo że czytam posty odnośnie prezentów dla naszych bliskich z zaciekawieniem, bo a nóż widelec coś znajdę, to jednak ostatnio byłam trochę… zmartwiona. Zmartwiona tym, że tak szufladkujemy te nasze mamy i zapewne, w sporej części, wciskamy im coś, czego tak naprawdę nie potrzebują. Czy nie lepiej zapytać o czym marzą czy co im się podoba niż kupować dwudziesty czwarty flakonik perfum? Takie dawanie tego samego, co roku, jest trochę słabe, nie uważacie? Zamykamy się w takich ramach, że można kupić perfumy, kosmetyki, zabieg w spa i heja, problem z głowy.
A przecież nie na tym to polega. Może nasza mama bardzo lubi jakąś potrawę, którą jesteśmy w stanie zrobić? A może podają ją w restauracji niedaleko? Może chciałaby przeczytać najnowszą powieść Kinga, a może zainteresował ją film, który obecnie wyświetlają w kinach? A może ucieszyłaby się, gdyby usłyszała “Mamusia, nic się nie martw, dziś obsługa pełen serwis! Idę zrobić zakupy/ja posprzątam/umyję ci auto. Dziś jest twój dzień”.
PYTAJMY.
Bądźmy uważni i czujni, wytężajmy nasze gumowe ucha. Może mama chciałaby gdzieś pojechać, a nie ma środków? Zróbmy jej prezent mamowo-urodzinowy czy mamowo-gwiazdkowy!
A może po prostu chciałaby usłyszeć, że bardzo ją kochasz i doceniasz jej maminą robotę – również to (a może w szczególności), że podcierała ci kiedyś tyłek mimo że nie pałała do tej czynności zbytnim optymizmem, i proszę, oto śmieszna fotka dla niej, tylko wy dwoje, szczęśliwi i uśmiechnięci. I może chciałaby po prostu wiedzieć, że dziś jesteś tylko dla niej, że chcesz żeby ci powiedziała, co u niej słychać. I koniecznie trzeba mamę wyściskać! By poczuła to ciepło, które płynie prosto z naszego serduszka.
By poczuła, że:
By poczuła, że:
JEST POTRZEBNA,
JEST DOCENIANA,
JEST KOCHANA,
JEST NIEZASTĄPIONA,
JEST JEDYNĄ TAKĄ MAMĄ NA ŚWIECIE.
Tak po prostu.
Dlatego zanim w ogóle pomyślimy o tym, co by tu mamie sprezentować, najpierw sprezentujmy jej nasze ciepłe słowa, naszą uwagę i czas, i okażmy jej nasze uczucia. A później możemy pogadać o dobrach materialnych;)Jaką niespodziankę planujecie dla swoich mam?:)
Trzymajcie się ciepło,
Irmina
Trzymajcie się ciepło,
Irmina