Podróże

KOREA POŁUDNIOWA: RELAKS, SMOCZA GROZA I DAMA NA SŁONIU

W Korei Południowej można dosłownie przebierać w parkach i miejscach służących do relaksu czy spotkania ze znajomymi na świeżym powietrzu. Z racji pięknej pogody (i co się z tym wiąże, duchoty) postanowiliśmy skorzystać z możliwości jakie dają tutejsze parki pełne zieleni i co najważniejsze, wody. Nie obyło się jednak bez zwiedzania, bo jak to tak: odpuścić sobie zwiedzanie będąc w Korei Południowej?!

Najpierw trafiliśmy do malowniczego Duryu Park pełnego fantazyjnych fontann i zieleni. Duryu Park to swego rodzaju kompleks, gdzie można znaleźć nie tylko ścieżki do spacerowania, ale również centrum sportowe (baseny, boiska, wypożyczalnia rowerów, miejsce dla rolkarzy) oraz publiczną bibliotekę.

W Duryu Park znajduje się również staw Seongdang – siedzenie na ławeczce przy brzegu to sama przyjemność, a jak jeszcze wieje wietrzyk znad wody… raj! Przy okazji możemy podziwiać tradycyjną architekturę Korei.

Z racji tego, że Duryu Park oferuje idealne schronienie przed żarem lejącym się z nieba, trzeba się chwilę naszukać nim znajdziemy miejsce do siedzenia. Wiele starszych osób wybiera właśnie to miejsce na odpoczynek, nie wspominając o rodzinach z dziećmi. Mimo to, warto tu zajrzeć  – jeśli wolimy bardziej zalesione klimaty możemy się również skryć w lasku należącym do Duryu Park. Nikt się nie zdziwi, że rozkładamy koc gdzieś między drzewami – las jest tu traktowany jako kontynuacja parku, nie teren dziki.


Adres: 254, Gongwon-sunhwan-ro, Duryu-dong, Dalseo-gu (Daegu)

PS: W Duryu Park znajduje się również E-World, czyli miejsce dla ludzi spragnionych emocji. To park rozrywki wyposażony w szalone karuzele, wieżę widokową i masę jedzenia. Nas trochę odstraszyły krzyki dobiegające z tego miejsca, ale jeśli macie chętkę na „odrobinę” adrenaliny w żyłach będziecie się tu czuć jak ryba w wodzie.

Po prawej pomnik w parku niedaleko Duryu Park.

W czasie przechadzki po Duryu Park i okolicach, natrafiliśmy na piękny budynek, który, jak się dowiedzieliśmy z tabliczki przy wejściu, jest częścią Dongguk University. Po wejściu w podwórze okazało się, że to taki mini kompleks składający się z trzech budynków. W każdym z nich ktoś siedział, skupiony na swoich sprawach, więc cichutko wymieniliśmy się uwagami odnośnie zachwycającej architektury, zrobiliśmy kilka zdjęć i wyruszyliśmy w dalszą drogę.

Wejścia na podwórko strzegły dwie damy- jedna siedząca na słoniu, a druga na smoku.

Kolejnym punktem zwiedzania była Yeongnam-jeil-gwan Gate, która stanowi jedną z części fortyfikacji Daegu. To pierwsza brama w rejonie Yeungnam miesząca się na południu miasta. Jak zobaczycie na zdjęciach poniżej, do tej pory jest pilnowana przez „strażników”.
Jest możliwość wejścia na bramę do ok. 18, więc należy się spieszyć, a najlepiej sprawdzić w internecie dokładne godziny. Nam pozostało podziwianie bramy z dołu.


Adres: 248, Palhyeon-gil, Suseong-gu (San 90, Manchon- dong) (Daegu)

Smocze malowidła na sklepieniu bramy.

Brama widziana z perspektywy „pod mostem” oraz pomnik w parku nieopodal.

Niedaleko Yeongnam-jeil-gwan Gate znajduje się również rzeka Geumho. Pełna nazwa miejsca to Geumho River Eco Park. Wspaniałe miejsce do odpoczynku – sporo ławeczek, szeroki chodnik i ścieżka dla rowerów, nie wspominając już o różnorodności flory. Przy bulwarze jest możliwość skorzystania ze słodkich rowerów kaczuszek (posiadających silniki, w razie gdybyśmy nie mieli siły w nogach).
Nad rzeką Geumho natrafimy również na wodospad, który jest tak cichutki, że łatwo go przegapić (zgadnijcie komu się udało, haha:) Dopiero ze zdjęć zorientowaliśmy się, że widzieliśmy wodospad…).

Adres: Geumhogang River, Dong-gu (Daegu)

Szczyt wodospadu.

Wycieczkę uznaliśmy za udaną, więc w nagrodę udaliśmy się do miejsca, które koniecznie trzeba odwiedzić będąc w Korei Południowej. Sieć lodziarni Baskin-Robbins powala na kolana nie tylko ze względu na wystrój wnętrz rodem z bajki o księżniczce, ale przede wszystkim pysznymi lodami. Wybór jest ogromny, każdy ze smaków kusi niesamowicie. Oprócz tradycyjnych kulek, możemy kupić kubełek, który przy większej liczbie osób, bardziej się opłaca. Najmniejszy kosztuje około 7200 wonów (ok. 24 zł) i spokojnie starczy na dwie, a nawet trzy osoby. Wybieramy trzy smaki i nic tylko się zajadać! A jeśli uznajecie kulinarne doznania jako jedną z głównych atrakcji ever, to dobre miejsce na zostawienie kilku groszy. Zamiast pamiątek zbierających kurz, góra lodów…

I na koniec, ciekawa reklama napotkana na stacji metro. Nie za bardzo wiemy, co ma piernik do wiatraka… Androgeniczna kobieta (i wspaniała aktorka), piękno i… samochody? Hmm…

Co zazwyczaj przywozicie ze sobą z podróży?

Trzymajcie się ciepło,
Irmina

PS: Jutro po raz pierwszy wybieramy się na koreańską plażę. Trzymajcie kciuki, aby pogoda dopisała:)