Łatwo jest narzekać, opowiadać o chorobach, które nas toczą, psioczyć na pogodę za oknem i szefa w pracy. Łatwo jest być smutnym, złym, zirytowanym i negatywnie nastawionym do świata. Łatwo jest być na “nie”. Dlatego w dzisiejszym poście porwę się z motyką na słońce i podsumuję rok 2016 w samych superlatywach – tak, tak, wiem, na pewno nie było tak super i generalnie, to w 100% beznadziejnie, ale spróbuję.
Inspiracją do tego postu było przeczytanie wpisu u Ewy tutaj. Ewa podsumowała 2016 rok biorąc pod uwagę jedynie ciepłe chwile. I nie polegało to na negowaniu rzeczywistości, bo wprost pisze, że nie było kolorowo, ale bardziej na pokazaniu, że możemy patrzeć na wydarzenia z różnej perspektywy.
Mnie będzie chyba trochę łatwiej, bo z czystym sumieniem mogę przyznać, że rok 2016 był po prostu super. Jasne, nie obyło się bez zgrzytów, ale pozytywna energia unosiła się w powietrzu jak kurz.
PODSUMOWANIE 2016 ROKU
STYCZEŃ
Dokładnie 17 stycznia miało miejsce najważniejsze wydarzenie dla tego miejsca – w końcu, po dłuuugim czasie wahania, weszłam na bloggera i założyłam bloga. Ile się naczytałam różnych wpisów u innych zanim podjęłam tę decyzję! Przyjaciółka mówiła, żebym po prostu w końcu się zdecydowała, ale jak każdy bloger wie, ten pierwszy krok jest najtrudniejszy. I stało się, na blogowej mapie pojawił się przyfilizancekawy.blogspot.com, który obecnie służy mi jako blog testowy. Nigdy przenigdy nie pożałuję decyzji o zaznaczeniu swojej obecności w sieci. Dlaczego? Myślę, że pogadamy o tym przy okazji pierwszej rocznicy:)
#zapiski
Założyłam bloga. Ciekawe, co z tego będzie…
LUTY
#zapiskiSzaleństwo!
Oczywiście nie mogło się obyć bez wyjazdu i tak padło na Boguszów Gorce – małą miejscowość w górach. Przy okazji zahaczyliśmy też o Szklarską Porębę. Zdjęcia z naszej wyprawy w góry możecie zobaczyć tutaj:
MARZEC
#zapiskiW końcu dałam za wygraną i zainstalowałam na blogu Disqus. Ofc, komentarze z Google+ zniknęły. Cóż, i tak w ostatnim czasie magicznie znikały, więc przynajmniej uniknę takiej sytuacji w przyszłości.
#zapiski
Luby już zaczął uczyć się koreańskiego (?!)
I ostatnie wydarzenie, nie tak dramatyczne, ale wciąż dla mnie ważne jako okularnika, czyli nowe okulary:D Bardzo nie lubię wymieniać okularów i ostatnią parę nosiłam… 5 lat? Albo i więcej… Ale w końcu same okulary zmusiły mnie do działania: porysowane szkła i… urwany zausznik przytwierdzony do reszty za pomocą taśmy klejącej. Rada nie rada poszłam do optyka i szok. Pan chce mi wcisnąć super modne okulary i to na dodatek kolorowe!
#zapiski
Wybrałam nowe okulary i jutro założę je na nos po raz pierwszy i nie ostatni przez kolejne parę lat.
Boję się jak cholera. Padło na niebiesko-żółte oprawki… Zmiana o 180 stopni w porównaniu z moimi dotychczasowymi okularami. Idę po odbiór sama i sama będę wracać do domu. Taka mała rzecz, a jak stresuje…
#zapiski
Przetrwałam:D I jest super:)
KWIECIEŃ
Kwiecień był miesiącem przełomowym. Wiedziałam już, że wyjedziemy do Korei Południowej, a tu z jednej strony wielkimi krokami nadchodziła obrona (i konieczność napisania pracy magisterskiej do końca), z drugiej strony z nieba spadła mi oferta work&travel. I chyba ta świadomość, że i tak zrobię coś szalonego, popchnęła mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Rach, ciach i już byłam w Krakowie, a później w Niemczech! Ten jeden miesiąc w rozjazdach uświadomił mi, co chcę robić w życiu: podróżować pracując i choć najadłam się stresu, co niemiara (magisterka sama się nie pisała), to wiem, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
MAJ
Maj, to końcówka work&travel, dużo przemyśleń odnośnie tego, co chcę robić w życiu i przegląd tego, co robiłam dotychczas. W tym miesiącu zdałam sobie sprawę, co zyskałam pracując w call center o czym możecie przeczytać tutaj: PRACOWAĆ W CALL CENTER? NIGDY W ŻYCIU! Niby nic, ale jednak sporo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że to była dobra praca. Wydaje mi się jednak, że ciężej jest to zrozumieć osobom, które nigdy w call center nie pracowały, ale rozumiem to. Jak można trafnie oceniać pracę nie wykonując jej?…
CZERWIEC
Kiedy moi rówieśnicy pisali drugi czy nawet pierwszy rozdział, ja właśnie podchodziłam do obrony i mogę z dumą przyznać, że byłam pierwszą osobą na roku, która się obroniła (wyobraźcie sobie moją minę, kiedy czytałam, że ktoś “JUŻ” się obronił… a ja dawno byłam w Korei:D). Co ciekawe, nie czułam wiele. Byłam zadowolona, ale wiedziałam, że taki jest porządek rzeczy, że w sumie, to żaden big deal… Ciężko pracowałam przez te pięć lat i to była taka wisienka na torcie, ale, jak to mówią, ważniejsza jest droga niż cel.
#zapiski
Matko jedyna… co my wyprawiamy…
Wyjazd do Korei Południowej! Totalna petarda roku 2016. Szok, niedowierzanie, ale udało się. Byliśmy tam. I było cudownie: piękne miejsca, kochani ludzie i ta kultura!
LIPIEC I SIERPIEŃ
WRZESIEŃ
We wrześniu wróciliśmy do Polski. I choć pożegnanie z Koreą bolało, to jednak było optymistycznie – tęskniliśmy za rodziną.
Ale było nam mało, bo jak to tak: wracać z mega podróży i siedzieć na pupie kolejny rok? Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma takiej opcji i wybraliśmy się do Serbii. Cudowny kraj, który niesłusznie jest osądzany jako niebezpieczny.
Przypadkowo trafiliśmy też do Budapesztu o czym opowiadałam Wam tutaj: Węgry.
PAŹDZIERNIK
#zapiski
Pierwszy dzień mieszkania R A Z E M 🙂
Oczywiście poszłam do pracy, ale nie oznaczało to, i nadal nie oznacza dla mnie, końca świata. W końcu na piękne oczy za wiele nie pozwiedzam.
Ten miesiąc rozświetlił nam Light Move Festival w Łodzi. Wspaniała inicjatywa! Jeśli jeszcze nie byliście, a nie jesteście przekonani czy warto, zapraszam tutaj: LIGHT MOVE FESTIVAL W ŁODZI: FOTORELACJA + FRAGMENTY PROJEKCJI.
I ostatnie wydarzenie, czyli weekendowy wyjazd do Spały. Czy warto się tam wybrać? Odpowiedź znajdziecie tutaj: SPAŁA DLA ZAKOCHANYCH: NASZ PIERWSZY JESIENNY SPACER
LISTOPAD
W listopadzie były moje urodziny, które świętowaliśmy na koncercie Chylińskiej. W ogóle ten miesiąc był bardzo kulturalny. Okazało się, że w Łodzi jest od groma różnych spotkań, wydarzeń etc. na których po prostu trzeba być. Zresztą przekonajcie się sami: JAK NIE DAĆ SIĘ JESIENI: SZALONY LISTOPAD W KULTURALNEJ ŁODZI
GRUDZIEŃ
W grudniu założyłam też nowe konto na Instagramie (tutaj: @napokladziezyciapl). Stwierdziłam, że jednak nie ma sensu publikować zdjęcia z podróży na Insta – po prostu szkoda ich marnować skoro i tak giną w gąszczu innych. Teraz na Insta jest więcej mnie prywatnie – małych skrawków życia codziennego.
Z okazji zbliżających się świąt, było trochę mniej spotkań kulturalnych w Łodzi, ale wciąż odbyły się m.in. Jedna Azja, dwa spojrzenia – W. Jurojc, M. Raczkowska oraz Nazywam się Kurdystan – spotkanie autorskie – W. Repetowicz. Pierwsze spotkanie bardzo mile wspominam (znowu kupiłam książkę ze względu na wspaniałych “prelegentów”:D). Nasłuchałam się o Azji, której jeszcze nie widziałam i nie ukrywam, że smaka mi zrobili niesamowitego… Jeśli chodzi o Kurdystan, to tutaj było mnóstwo informacji o sytuacji politycznej Kurdystanu – pan Repetowicz zasypywał nas takim ogromem faktów, że w pewnym momencie nie wiedziałam już, co do czego. Ale właśnie taka jest obecna sytuacja Kurdystanu – bardzo skomplikowana i mam nadzieję, że uda mi się to wszystko w końcu zrozumieć (najlepiej z książką pana Repetowicza w ręce, o ile mi w nie wpadnie).
#zapiski
Ta Azja nie daje nam spokoju…
ONE LITTLE WORD
Jeżeli wiecie coś na ten temat, to dajcie znać – pierwszy raz myślę o takim wyjeździe i z chęcią przyjmę każdą radę, przestrogę, informację, wszystko!Na koniec chciałabym Wam podziękować – bez Was to wszystko nie miałoby sensu. Dziękuję Wam za wsparcie, ciepłe słowa i motywację do działania. Dziękuję za wspólnie spędzony czas. Dziękuję za dialog, który jest niepowtarzalny i bezcenny. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną przez ten następny rok i dłużej i razem będziemy odkrywać kolejne zakątki świata, “chilloutować się” przy dobrej muzyce i wzajemnie się wspierać i inspirować:)
Życzę Wam, aby w tym roku spełniły się Wasze najskrytsze pragnienia, aby uśmiech na Waszych twarzach gościł przez cały czas i byście spędzili go w towarzystwie osób, które dzielą się z Wami pozytywną energią i dają kopa do działania. I zdrowia!
Macie swoje słowo klucz lub hasło na rok 2017? A może jakieś marzenie do spełnienia?
Podoba ci się wpis? Nie bądź małpa i daj łapkę w górę/udostępnij wpis, przecież wiem, że tam jesteś;) Polajkuj fanpejdża bloga i zaobserwuj mnie na Instagramie. Dla ciebie, to klik i już, a dla mnie sygnał, że wszystko jest ok i nie gadam do samej siebie:D